Komentarze: 2
Nazywam się Mortycja i mam sliwkowe wlosy.
Od trzech tygodni trwa w moim mieszkaniu remont i Wladca Ciemnosci już nie daje rady. Ja się przyzwyczailam. Mam na scianie w malym pokoju kleksa, który powinien być w Zamku Ujazdowskim obok prac Andiego Warholla.
A teraz opowiem wam cos o moich kapciach:
OPOWIADANIE O KAPCIACH MORTYCJI
Były sobie kapec lewy i kapec prawy. Oba granatowe na bialych spodach z trzema konikami na kazdym z nich po bokach. Zyly sobie w zgodzie az do dnia, w którym kapec lewy dostal budyn, a kapec prawy maslo. Wtedy rozpoczela się wojna. Kapec lewy rzucil się na kapcia prawego, by odebrac mu maslo, a kapec prawy chcial mieć budyn, wiec rzucil się na kapcia lewego. Toczyly się caly wieczor i cala noc. Mortycja widziala jak przeturlowuja się z jednego pokoju do drugiego i z powrotem wydajac pac bec klap pac bec klap o podloge. Rankiem się zmeczyly. Mortycja polala je woda, aby zmyc z nich reszte bydyniu i masla, zapakowala je w osobne pudeleczka i wrzucila do worka z rzeczami dla PCK. A kapciom, które zmeczone, spaly caly nastepny dzien, snilo się, ze jada do harleyu i spiewaja piosenke Vana Morrisona Brown Eyed Girl.
Koniec książeczki